niedziela, 20 czerwca 2010

godzina zero

Po "nijakości" tej kampanii prezydenckiej i powrotu do stylu uprawiania polityki sprzed 10 kwietnia 2010 roku, dziś nadchodzi godzina zero, godzina zombie, którzy całymi grupami zmierzają tylko w jednym kierunku, do urn...do urn...

Pewnie i ja udam się do tzw. urn, choć może bardziej kameralnie, by dołożyć swoją cegiełkę do polskiej demokracji. Moja postawa obywatelska, dziś tylko godna podziwu, zatriumfuje w ciszy, by potem wrócić do swoich zajęć, tj. opluwania otaczającej rzeczywistości.

Śmiem twierdzić, że o wiele więcej zwolenników zgromadzi Mundial, niż wynik tych wyborów prezydenckich. Jutro wszystko wróci do normy, każdy pójdzie do pracy, do szkoły...

Lata nie widać, w tym roku będzie ono mniej dojrzałe w owoce, zboże i ludzki optymizm, z powodu powodzi, która wciąż pokrywa spory kawałek kraju. Ludzie zatroskani, rozmawiają o pieniądzach, możliwościach.

Ja wciąż z głową dwa kroki dalej, "najważniejsza moja przyszłość, bo w niej spędzę resztę mojego życia".