poniedziałek, 18 czerwca 2012
nie uciekaj już...
Gdy obracam się za siebie
widzę Ciebie, w gniewie.
Nie wiem czemu patrzysz tak daleko,
nie pytam o powody.
Nie szukam wymówek,
nie uciekam przed Tobą.
Nie uciekaj już.
Nie zadawaj pytań,
na które nie ma odpowiedzi.
Żyjesz w tej sekundzie,
z niej wybieraj treść.
Szukaj w sobie rozwiązań.
Jednego jestem pewna.
Widzę to wyraźnie.
Dziś już nie zaśniesz dla mnie.
Znajdziesz nowy cel.
Nie będzie znaków zapytania.
Zostanie uśmiech na zawsze.
ułamki treści
przychodzi czas, kiedy dociera do nas każda wiadomość. przychodzi czas kiedy wszystko ma wyraźniejszy kształt i już tak nie przeraża.
jestem zadowolona z tego co widzę, bo widzę kres podróży i wszystko na co czekałam.
widzę siebie uśmiechniętą na końcu drogi w sukience i czuję spokój...
tego obrazu się złapię, nareszcie...
niedziela, 17 czerwca 2012
co nagle to po diable...
"Nagle nic chyba się nie zdarza co ważne
od lat jest w kalendarzach
co nagle to po diable,
a tyś aniołem jest
Wcale ja znaków nie widziałam
ale wciąż ich wypatrywałam
co nagle to po diable
wiedziałam o tym więc
wysłałam falą me wołanie
S.O.S. w butelce
samotności oceanem dryfowało serce
taki długi czas
by odnaleźć nas,
gotowych już na miłość
i nie nagle to po diable to by było
a tak nie, a tak nie.
Nagle nie zbudowano miasta
żaden las nagle nie wyrastał
co nagle to po diable
czyż nie?
Tak mówi się
Właśnie w ogrodzie dziś odkryłam
strasznie ogromne drzewo chyba
co nagle to po diable
lecz nie, nie w tym rzecz.
Przecież nagle za oknami nie wyrosło drzewo
tej niezgodny między nami
czemu nie widziałam tego
jak rośnie cały czas
i rozdziela nas
burzy wszystko, co zbudowała miłość
i nie nagle, bo po diable to by było
a tak nie, a tak nie.
Czarna pustka miedzy nami nie wyrosła nagle,
więc do diabła z przysłowami
co nagle to po diable.
Rzeczywisty świat ma początek w nas
z siłą woli można go na lepsze zmieniać
Tylko czemu ja tak późno to pojęłam?
i nagle, nagle...
i nagle, nagle..."
czwartek, 7 czerwca 2012
love is a two way street...
no need to hide...
właśnie zdałam sobie sprawę, że mój autobus już odjechał. jak zwykle "przegapiłam przystanek, bilet i trasę"... jak zwykle.
no nic, "złapię następny", przecież jeżdżą co chwilę. mogę też być "pasażerem na gapę", to trochę bardziej spontanicznie nie zwykle, mniej przewidywalne.
let yourself go...
świeci słońce, siedzę na ławce, gapię się na błękitne niebo, po nogach chodzą mi mrówki. jest dobrze. pomimo wszystko.
spróbuję zamknąć oczy i nie liczyć, a jak je otworzę będzie już inaczej.
niedziela, 3 czerwca 2012
czas, czas, czasss...
wszyscy narzekają na świat pędzi, że tempo życia jest wprost nie do wytrzymania. co z tego skoro jednocześnie pragniemy mieć wszystko na już: pieniądze na koncie, usługi od ręki, miłość na zawołanie, wszystkie terminy w kalendarzu z odpowiednim wyprzedzeniem. gdzie zatem jest ten czas dla nas, na myślenie, na retrospekcję, na znajdowanie małych przyjemności, które gubimy gdzieś po drodze w biegu. gdzie jest tylko nasz czas, kiedy wiem którędy płynąć i jaki obrać kierunek.
w pośpiechu gubimy najważniejsze w życiu kwestie, gubimy nas samych, a tak ciężko potem odnaleźć właściwą ścieżkę, spośród tych wszystkich - poplątanych.
gdzie szukać czasu zatem, skoro tak bardzo chcemy go mieć i jednocześnie marnotrawimy w tym samym momencie. dla każdego z nas ta sama minuta, spędzana nawet tak samo, jest czymś innym. względnie tu i teraz jest już przeszłością. w ułamku sekundy przebiegają myśli. nie lekceważ ich...nie marnuj, nie stratuj.
ja swój czas znalazłam tam, gdzie nie spodziewałam się, że mogę cokolwiek znaleźć. w każdej chwili, kiedy nagle rozumiem, że jeśli komuś coś dam, pomogę, tam właśnie jestem ja, cała.
jeszcze niepewna każdej chwili, chłonę, żeby nie stracić czasu, który jest mi wyjątkowo cenny.
nigdy nie należałam do osób cierpliwych, dla mnie czas był tu i teraz, reszta się nie liczyła. nagle po tylu latach życia chwilą zaczęłam planować kawałek dalej, jakby to miało znaczenie, jakbym miała wpływ na wszystko i wszystkich. pełna kontrola nad wszystkim, a każdy nieprzewidziany szczegół burzył strukturę.
nagle się budzę z letargu czasowego, z tej linijki, wg której wszystko jest proste, a za każdym zakrętem czeka na mnie moja znajoma zasada. nagle się budzę i wiem, że wszystko to o kant *** rozbić, że trzeba inaczej. nie potrafię sama znaleźć ścieżki, może ktoś mi powie, pokaże nowe ślady, nieznane dotąd. może ktoś sprawi, że zmienię swoje postrzeganie.
teraz kiedy znalazłam swój czas, szukam jeszcze w swojej głowie tego zegarka, który muszę wyrzucić, bo się zbyt spieszy.
a tu nie o pośpiech chodzi, tylko o mój czas dla mnie. tylko mój czas.
Subskrybuj:
Posty (Atom)