Mówi
Bezkres wątków
Gubię
Uszy
Nadstawiam
Treściwie głucha
On
Słuchał
Ballady dźwięków
Karkołomnie
Depcze
Słowa
Mówi
Bezkres wątków
Gubię
Uszy
Nadstawiam
Treściwie głucha
On
Słuchał
Ballady dźwięków
Karkołomnie
Depcze
Słowa
Dziś pochowałam najlepszego przyjaciela, 13-letnią jamniczkę. Nie mam już nic swojego, nie mam do czego, kogo wracać do domu, planować wyjazdów. Nie czuję się dobrze sama. Szukam jej po kątach. Życie stało się puste. Nie wiem gdzie znaleźć ukojenie. To najtrudniejszy dzień ze wszystkich.
Jak posąg niezmienna
Jak pór roku kolejna zmiana
Jak piasek na pustyni
Stoję na uboczu
Zdala od życia
Sama
Inna być nie potrafię, nie chcę, nie potrzebuję. Inną mnie szlag trafia, lęk pierwotny paraliżuje.
Inna jestem sobą, bujam w chmurach do rana. Innej mnie nie znasz, niezdolnej do kochania.
Inna tonę w dniu codziennym po cichu. Inną pragniesz bliżej w nocnym dotyku.
Inna płacze kiedy wszystko cichnie wokół. Innej dajesz kwiaty choć błądzi w mroku.
Zbyt późno zrozumiałam, że ważne jest, by nie dać się: złemu nastrojowi, chorobie, zbyt niskiemu ciśnieniu, urojonym lękom, ludziom z destrukcyjnym nastawieniem, deszczowi prosto w twarz, własnemu lenistwu, marazmowi, niechęci do zmian, autorytarnym rządom i osądom, złym ludziom, gniewowi. Niby zawsze jest czas, by coś zmienić, ale czasem zostało go zbyt mało, żeby być zadowolonym ze zmian.
Jedno jest pewne, czasem trzeba zdjąć z siebie cały ten bagaż i po prostu iść przed siebie, samej.
Podpatruję ludzi i zdarzenia, leczę się z lęków. Na palcach przemykam codziennie mimochodem, sama. W oczach ludzi widzę przyszłość, ułamki zdarzeń. W powietrzu czuję zapach świata i słyszę dźwięki niesłyszalne. Zachodzę niczym słońce, powoli za horyzontem. Patrzę i widzę.