piątek, 7 stycznia 2011

koniec tygodnia

czasem w piątek tracę wątek
z kolei w sobotę mam na coś innego ochotę
w niedzielę natomiast wiem niewiele...
i tak przychodzi poniedziałek tygodnia najnudniejszy kawałek
a potem wtorek, kiedy widzę kłopotów worek
na raz środa nowa przygoda
i czwartek wyliczanka z kartek

no i znów piątek tygodnia koniec, a dla mnie początek.

piątek, 31 grudnia 2010

idzie nowe

...tam gdzie człowiek zamknie wszystkie stare drzwi, tam się na raz również otwierają całkiem nowe...patrzę zatem w przyszłość z optymizmem i nadzieją, że borykanie się z nowymi wyzwaniami będzie sprawiało mi niekłamaną radość...szczęśliwego nowego roku...

2010...closed

2010

sobota, 2 października 2010

miraż

widzę w głowie inne twarze
widzę myśli ich, miraże

widzę też wyraźnie ludzi,
widzę jak ich przeszłość gubi

widzę w sobie ich odbicie
widzę jak w nich gaśnie życie

potem już nie czuję smutku
nie ma już decyzji skutków

potem też znikają ludzie
i nie w żalu, nie w obłudzie

pamięć o nich bywa wieczna
żyje we mnie jak konieczność

chociaż sama pozostałam
przyjacielski miraż, chwała

każdy z nich nauczył wiele
miraż - moi przyjaciele

lato 2010

z grymasem na twarzy wspominam to lato
ze słowami na ustach "dlaczego, tato?"
z deszczem dudniącym o parapety
z chwilą oddechu od miłości, niestety

z upałem od zmysłów odchodząc błogo
z myślą, że mogło być dobrze - nie mogło
z całym tym zgiełkiem pracy i ludzi
z myśli łagodnych szkiełkiem - marudzę!

patrzę przez okno i drzewa widzę
i tak się tych myśli słabych wciąż wstydzę
choć myśleć chyba nie umiem inaczej
czasem nawet z tego powodu płaczę

to lato będzie wyjątkowe, samotne
będzie niczym domek z kart, ulotne
będzie jakby płótno czyste
malowane farbą przezroczystą

postawię je na sztaludze
emocje niecierpliwe ostudzę
uśmiechnę się ukradkiem
łzę z policzka zetrę matką

tak minie to lato, niepostrzeżenie
jak na plaży miliony kamieni
jak muszelek połamanych garstka
jak ja mocniejsza, trwalsza.

wtorek, 28 września 2010

pojawia się i znika

kwestia krzyża rozwiązana, podstępem...krzyż zniknął, barierki zniknęły, ale awantura trwa...na całego. całość zamknęła się w kancelarii prezydenta...remontowanej... no i się zaczyna burdel maszyna...

PiS w rozłamie, ganiają się kto kogo, kim, przez kogo. Premier nie ma z kim walczyć o władzę, a prezydent ma lekko mówiąc przechlapane... dość ciekawy układ w sumie...

scena polityczna przybiera na kolorach, niczym jesień, która na dobre zagościła w kraju.

no i wybory samorządowe tuż tuż...znów historia zatoczyła koło.

moskiewskie klimaty

siedzi i widzi jak mer Moskwy od ładnych kilkunastu lat marnuje ludzkie szanse i pieniądze ku uciesze wszystkich nieświadomych obywateli. Nic tylko startować. Sam Miedwiediew go odwołał, czyżby nie doszli do porozumienia w delikatnej kwestii podziału majątku;) wszakże taki udany mariaż...no wielka szkoda. Następca już określany jest godnym przeciwnikiem z ulubowaniem do drogich gadżetów. Ludzie mówią wprost " i co? teraz przyjdzie nowy i się będzie musiał dorobić"...ciekawe...

gdzie by człowiek nie usiadł, wszędzie to samo.