poniedziałek, 26 stycznia 2015

Nicość

W niebycie wieczność osadzona myślą
Nieskażona uśmiechem

Tonę w dźwiękach niemiłych uszom
Łaknę tych okrutnych dźwięków

Patrzę w pustkę Oczy takie martwe płoną
Wyciągam dłonie po mgłę przewrotną

Zasypiam z myślą że znów utonę
Przepadnę w otchłań wieczną

Starzy

Zamykam oczy i widzę nas starych
Jak zmarszczki pokrywają twarze, dłonie

Zamykam oczy póki jeszcze z życiem walczę
Myśli skryte, poranione

Cisza nastaje wszędzie dokoła
Ptaków nie słychać wieczorem

I jeszcze tylko zmarszczki nasze
Prostuję wspomnień tortur kołem

W jego ramionach

W jego ramionach skonam spokojna
W jego ramionach...

W dłoniach zasnę jak mewa
W jego dłoniach...

Wtulona usnę jak dziecko
W niego wtulona...

Bezpieczna zniosę wszystko
Przy nim bezpieczna...

Palce splecione nierozłącznie
Nasze palce...

W walce o przyszłość ziemi
Naszej walce...

wtorek, 2 grudnia 2014

święta o krok

i jeszcze tylko chwila, kiedy zajaśnieje niebo widokiem pierwszej gwiazdki, wspólnych świąt, choinki, opowieści z dzieciństwa. nie mogę się doczekać nowego roku, bo tym razem wszystko będzie nowe, całe życie, ja, przyszłość. tik tak, święta o krok, o płatek pierwszego śniegu i mrozu trzaskającego zza okna. wracam do domu. na dłużej.

ja mewa

morzem ulotna pachnę
skrzydła ciepłe od lotu
i jeszcze Ciebie wypatrzę
gdzieś na skraju lądu

piskiem dźwięk rozrywam
niczym mewa morska
kroplą wody zmywam
pióra jeszcze szorstkie

wiatrem zimna od lądu
zawołanie gna ku Tobie
nie ma we mnie myśli
skrajnej ptakom w formie



czwartek, 20 listopada 2014

miara szczęścia

miarą szczęścia, tu na ziemi, są chwile, kiedy jako starzy ludzie, możemy wrócić do wspomnień, każdych. myślę dużo o starości, o szczęśliwych chwilach, których będę świadkiem, o dzieciach, wnukach. Wszystko to daje mi nadzieję, że moje życie ma sens, że mam tyle do przekazania, tyle do zrobienia. Jeszcze tyle gwiazd na niebie przede mną, przed nami i każda to jedno zdarzenie. Jutro jest już dziś, od teraz.

wtorek, 18 listopada 2014

Moja miłość

Gdzieś w całym gąszczu prawd światłych znalazłam sedno opowieści ludzi starszych. Kiedy dotykam tej myśli cała płonę ogniem wielkim w sercu, ciele. Nie ma góry, na którą nie mogłabym się wspiąć ani muru, którego bym nie zniszczyła na swojej, naszej już drodze. Nie ma we mnie chwili zawahania ni krzty strachu. Nie słyszę już dawnych myśli, przebrzmiałych lęków . Nie mam w sobie drgania ani niepewności.
Moja Miłość mnie uratowała z przepaści w ostatniej sekundzie życia, w ostatnim tchnieniu dała życie niemalże wieczne. Bo miłość to nieśmiertelność. To światło, kiedy zapada mrok, to muzyka, gdy wokoło cisza. To nieustanne zmaganie się serca z logiką i odpowiedź na każde pytanie.
Przegrałam ten zakład sama ze sobą i wygrałam życie, nowe, pełniejsze,  śmielsze. Bez niego szłabym łez padołem i krwistą chustą oplatała skroń. Z nim frunę każdego dnia niczym wolny ptak w nieznaną mi, zachwycającą, przestrzeń.
Liczę,  że wszystko, o co prosiłam już znalazłam. Reszta niech będzie mi zagadką, słodką niespodzianką wśród znaków zapytania.
Moja Miłość. Mój Oddech. Mój Sen. Moje Życie.
Od teraz na zawsze aż po dzień mój ostatni tu na ziemi i tam w niebie na wieki.