sobota, 7 sierpnia 2010

było minęło

minęło trochę czasu, wystarczająco długo, by poukładać życie swoje i by życie naszego, radosnego skądinąd państwa,również wróciło na stare tory.

zaprzysiężono nowego Prezydenta PR, Bronisław Komorowski, tak, tak, dokładnie ten sam, który w najważniejszych kwestiach w państwie odpowiadał na każde zadanie pytanie "pomidor".
pierwsze oficjalne przemówienie nie wniosło nic nowego. chyba wszystkie media ochrzciły do jednogłośnie serialową powtórką z kampanii. mówi się otwarcie o dość szorstkiej przyjaźni Komorowskiego i Tuska, co przywodzi na myśl kolejną epokową parę Kwaśniewskiego i Millera. Jak będzie? pewnie tak jak zawsze. Wszyscy już zapomnieli co się stało, życie toczy się dalej, a po smoleńskiej katastrofie zostały tylko wciąż niemilknące rewelacje i mnóstwo pytań bez odpowiedzi.

niektóre z tych pytań mam wrażenie wkrótce znajdą finał, a to za sprawą człowieka, który o dziwo mydląc mi oczy "prawdą", pokazywał świat takim dokładnie jakim on jest.

aż strach bierze, jaka w człowieku mieszka naiwność, jaka wiara niezłomna, w dobro, w sprawiedliwość. to chyba czysta utopia, a tkwienie w niej sprawia same kłopoty.

czekam zatem na pierwszy miesiąc, kwartał rok nowej prezydentury, i choć w pierwszej turze ochoczo poszłam do urn, zagłosować na mojego wybrańca, o tyle już w drugiej stwierdziłam, że mogę przeżyć wstyd na co dzień, ale nie w sumieniu, tego się zagłuszyć już nie da...więc nie poszłam do drugiego głosowania.

coraz więcej ludzi otwiera oczy na to, co się dzieje w tym kraju, coraz więcej komentuje, choć wciąż nieśmiało, bo media kreują dość ciekawy wizerunek zarówno polityków jak i samych kulis polityki. teatr a nim marionetki, my, kobiety, mężczyźni dzieci i starcy, ufnie spoglądający na świat, który nam oddano we władanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz