poniedziałek, 15 sierpnia 2011
no stars to make a wish...
tegoroczne perseidy nie były dla mnie łaskawe...nie było dla mnie spadających gwiazd, by wypowiedzieć życzenie. czy szkoda? może nie... i tak wiele z nich się spełniło.
to rok straconych szans i niesamowitych okazji, gdzieś pod koniec września skończy się jeden etap i zaczyna drugi w październiku i wtedy właśnie nabiorę znów sił.
słońce jest coraz niżej, lato powoli się kończy... przynajmniej temperatury już nie rozpieszczają.
to co się skończyło, ustąpiło miejsca czemuś nowemu. choć stwierdzenie "nowe" nabiera w tym przypadku zupełnie innego kształtu.
zachodzi słońce powoli, a księżyc znów będzie rządził niepodzielnie niebem za kilka godzin.
zmęczenie materii, trudny czas, wiele decyzje, nie wszystkie łatwe. nie zawsze można mieć wszystko i wszystkich uratować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz