piątek, 11 listopada 2011

oś czasu

Na świecie upadają kolejne reżimy, a u nas kolejna kadencja ciut zliftingowanego sejmu i senatu. Pierwsze posiedzenie, niczym zebranie dzieci z piaskownicy, nie przynosi niczego poza śmiechem, wstydem i ogólnym zażenowaniem.

Idzie zima, choć jeszcze nie czuć jej wyraźnie w powietrzu, bo temperatura wciąż jest wysoka i słońce często gości na niebie, odbierając na chwilę myśl o szarości i nadciągającym chłodzie.

Na mojej osi czasu, czas zdaje się stanął w miejscu, choć wszystko pędzi jak szalone. Wciąż jednak nie odczuwam tego pędu.

Kolejne zdarzenia zdają się potwierdzać tezę, że im szybciej pogodzę się ze swoim przeznaczeniem, tym szybciej odzyskam równowagę.

Szaleństwu nie ma końca, ale skoro wszystko nie ma końca, prócz naszego życia w tym ciele i z tą mentalnością, to chyba normalność jest pojęciem względnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz