środa, 23 listopada 2011

wspiąwszy się na wyżyny absurdu stwierdzam, że absurd był jedynie iluzją

takie oto wnioski wysuwa człowiek, który od dłuższego czasu knuł niby szczęśliwe zatrucie, a na koniec otrzymał obrzydliwe zgniłe jabłko...cóż, nie każda jabłonka rodzice owoce zdatne do konsumpcji.

zainspirowana zdarzenia ostatnich tygodni, miesięcy, postanowiłam wzbudzić w sobie demona kreatywnego, który w poszukiwaniu sadów obfitości przemierza całe przestrzenie. dość łapczywie zagarniam teraźniejszość, starać się uchwycić wszystko,co mi ostatnimi czasy, z kuriozalnych zupełnie powodów, umknęło.

co z tego wyjdzie, zobaczymy... ale koło raz puszczone w ruch, trudno zatrzymać.

tik tak, tik tak... idzie zima zła...my się zimy nie boimy, Modiglianim się chronimy...genius himself indeed.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz