czwartek, 7 czerwca 2012

love is a two way street...

no need to hide... właśnie zdałam sobie sprawę, że mój autobus już odjechał. jak zwykle "przegapiłam przystanek, bilet i trasę"... jak zwykle. no nic, "złapię następny", przecież jeżdżą co chwilę. mogę też być "pasażerem na gapę", to trochę bardziej spontanicznie nie zwykle, mniej przewidywalne. let yourself go... świeci słońce, siedzę na ławce, gapię się na błękitne niebo, po nogach chodzą mi mrówki. jest dobrze. pomimo wszystko. spróbuję zamknąć oczy i nie liczyć, a jak je otworzę będzie już inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz