sobota, 2 października 2010

miraż

widzę w głowie inne twarze
widzę myśli ich, miraże

widzę też wyraźnie ludzi,
widzę jak ich przeszłość gubi

widzę w sobie ich odbicie
widzę jak w nich gaśnie życie

potem już nie czuję smutku
nie ma już decyzji skutków

potem też znikają ludzie
i nie w żalu, nie w obłudzie

pamięć o nich bywa wieczna
żyje we mnie jak konieczność

chociaż sama pozostałam
przyjacielski miraż, chwała

każdy z nich nauczył wiele
miraż - moi przyjaciele

lato 2010

z grymasem na twarzy wspominam to lato
ze słowami na ustach "dlaczego, tato?"
z deszczem dudniącym o parapety
z chwilą oddechu od miłości, niestety

z upałem od zmysłów odchodząc błogo
z myślą, że mogło być dobrze - nie mogło
z całym tym zgiełkiem pracy i ludzi
z myśli łagodnych szkiełkiem - marudzę!

patrzę przez okno i drzewa widzę
i tak się tych myśli słabych wciąż wstydzę
choć myśleć chyba nie umiem inaczej
czasem nawet z tego powodu płaczę

to lato będzie wyjątkowe, samotne
będzie niczym domek z kart, ulotne
będzie jakby płótno czyste
malowane farbą przezroczystą

postawię je na sztaludze
emocje niecierpliwe ostudzę
uśmiechnę się ukradkiem
łzę z policzka zetrę matką

tak minie to lato, niepostrzeżenie
jak na plaży miliony kamieni
jak muszelek połamanych garstka
jak ja mocniejsza, trwalsza.

wtorek, 28 września 2010

pojawia się i znika

kwestia krzyża rozwiązana, podstępem...krzyż zniknął, barierki zniknęły, ale awantura trwa...na całego. całość zamknęła się w kancelarii prezydenta...remontowanej... no i się zaczyna burdel maszyna...

PiS w rozłamie, ganiają się kto kogo, kim, przez kogo. Premier nie ma z kim walczyć o władzę, a prezydent ma lekko mówiąc przechlapane... dość ciekawy układ w sumie...

scena polityczna przybiera na kolorach, niczym jesień, która na dobre zagościła w kraju.

no i wybory samorządowe tuż tuż...znów historia zatoczyła koło.

moskiewskie klimaty

siedzi i widzi jak mer Moskwy od ładnych kilkunastu lat marnuje ludzkie szanse i pieniądze ku uciesze wszystkich nieświadomych obywateli. Nic tylko startować. Sam Miedwiediew go odwołał, czyżby nie doszli do porozumienia w delikatnej kwestii podziału majątku;) wszakże taki udany mariaż...no wielka szkoda. Następca już określany jest godnym przeciwnikiem z ulubowaniem do drogich gadżetów. Ludzie mówią wprost " i co? teraz przyjdzie nowy i się będzie musiał dorobić"...ciekawe...

gdzie by człowiek nie usiadł, wszędzie to samo.

niedziela, 22 sierpnia 2010

William Butler Yeats

Gdybym miał niebios ozdobne tkaniny,
Z haftem złotego i srebrnego światła
Ciemne, półmroczne, błękitne tkaniny
Nocy, przedświtu i dziennego światła,
Rozpostarłbym je, rzucił pod twe stopy.
Lecz mnie, żebraka, stać tylko na sny;
Rzuciłem rozpostarte sny pod twoje stopy;
Stąpaj ostrożnie - depczesz moje sny.

środa, 18 sierpnia 2010

sKRZYŻowanie

no się zaczęło i trwa już 2 tydzień, walka o ideologię, czy ma być pomnik krzyża przed pałacem prezydenckim czy nie. Już było wmurowanie tablicy, która została obrzucona fekaliami i dziś, co ciekawe, "straszona" granatem nieuzbrojonym. Nikt nie zajmuje zdania w tej dość niewygodnej kwestii, ani kuria, ani harcerze, ani władze miasta. ciekawe, że w tym jednym miejscu krzyżują się wszystkie skrajne opinie, postawy i obawy Polaków z różnych grup społecznych. Oj...lubimy nasze małe wojenki. Nie poszłam pod krzyż, jak wielu ciekawskich, nie mam ochoty uczestniczyć w zbiorowym samobójstwie demokracji, bo chyba nie można nazwać inaczej tolerowania niezorganizowanych zgromadzeń w miejscu kultu kawałka chrześcijańskiej tradycji.

dość dziwna atmosfera, paranoiczna, media prócz wzmianek o nadchodzących wyborach samorządowych, i podwyżce VATu, nie dudnią o niczym innym, jak o krzyżu właśnie. no i tak to krakowskie przedmieście omijam szerokim łukiem póki sprawa się nie wyjaśni.

jeszcze tylko dzieła zniszczenia dopełni fuzja PGE i Energi i wykończą nas krzyżem i prądem;)...ech...Polska, to nie ejst kraj dla biednych ludzi...

sobota, 7 sierpnia 2010

było minęło

minęło trochę czasu, wystarczająco długo, by poukładać życie swoje i by życie naszego, radosnego skądinąd państwa,również wróciło na stare tory.

zaprzysiężono nowego Prezydenta PR, Bronisław Komorowski, tak, tak, dokładnie ten sam, który w najważniejszych kwestiach w państwie odpowiadał na każde zadanie pytanie "pomidor".
pierwsze oficjalne przemówienie nie wniosło nic nowego. chyba wszystkie media ochrzciły do jednogłośnie serialową powtórką z kampanii. mówi się otwarcie o dość szorstkiej przyjaźni Komorowskiego i Tuska, co przywodzi na myśl kolejną epokową parę Kwaśniewskiego i Millera. Jak będzie? pewnie tak jak zawsze. Wszyscy już zapomnieli co się stało, życie toczy się dalej, a po smoleńskiej katastrofie zostały tylko wciąż niemilknące rewelacje i mnóstwo pytań bez odpowiedzi.

niektóre z tych pytań mam wrażenie wkrótce znajdą finał, a to za sprawą człowieka, który o dziwo mydląc mi oczy "prawdą", pokazywał świat takim dokładnie jakim on jest.

aż strach bierze, jaka w człowieku mieszka naiwność, jaka wiara niezłomna, w dobro, w sprawiedliwość. to chyba czysta utopia, a tkwienie w niej sprawia same kłopoty.

czekam zatem na pierwszy miesiąc, kwartał rok nowej prezydentury, i choć w pierwszej turze ochoczo poszłam do urn, zagłosować na mojego wybrańca, o tyle już w drugiej stwierdziłam, że mogę przeżyć wstyd na co dzień, ale nie w sumieniu, tego się zagłuszyć już nie da...więc nie poszłam do drugiego głosowania.

coraz więcej ludzi otwiera oczy na to, co się dzieje w tym kraju, coraz więcej komentuje, choć wciąż nieśmiało, bo media kreują dość ciekawy wizerunek zarówno polityków jak i samych kulis polityki. teatr a nim marionetki, my, kobiety, mężczyźni dzieci i starcy, ufnie spoglądający na świat, który nam oddano we władanie.