między ustawą o uboju rytualnym, sporem, PO czy PIS w sondażach przedwyborczych (wybory samorządowe za rok), a osobistymi tragediami ludzi w zalanych domach na południu kraju, wznoszę kieliszek wina i szukam sensu egzystencji. za każdym razem, kiedy wchodzę w ten charakterystyczny dla siebie stan, w głowie otwieram drzwi. właściwie ktoś do nich puka, a ja odpowiadam: "kto tam"? ...nie czekając na odpowiedź otwieram je. nigdy nie wiedziałam, kto lub co za nimi czeka. czasem było to "Czekanie na Godota", a czasem jakaś mała niespodzianka. za każdym razem jednak miałam ufność, że to będzie coś niezwykłego albo ktoś wyjątkowy. mimo wszystkich minut, jakie spędziłam na rozmyślaniu, za każdym razem z radością nasłuchiwałam tego "puk, puk" ... a moje "kto tam?" czasem wybrzmiewało częściej niż otwierały się drzwi.
nie ma żalu, że pewne drzwi pozostaną już na zawsze zamknięte i nikt już nie zapuka. wciąż jednak liczę na to, że z takim samym entuzjazmem i podnieceniem, graniczącym z pewnością, pobiegnę je otworzyć. wierzę, że to będzie moje ostatnie kto tam... wierzę, że wpuszczę tęczę i uśmiech i niegasnącą nadzieję.
tę myśl poniosę przez mój korytarz energetyczny szybciej niż dźwięk i światło. szeptem póki co, ale dobitnie, by nie zapeszać.
dziś słucham wszystkich dźwięków, patrzę na zmieniające się obrazy i jestem gotowa na przyjęcie wszystkiego co ożywcze, słucham śpiewu ptaków, łapię ułamki sekund niesionych na pajęczynie wspomnień, ale tych dobrych, łagodnych dla pamięci. dziś tylko jestem wyrozumiała, cierpliwa, łagodna, pogodzona ze światem. nie szukam wymówek, realizuję cele, poszukuję siebie niezmiennie całkowitej, skończonej, pełnej w treść. kradnę spojrzenia ukradkiem, ludziom szczęśliwym z miłości. frywolnie rzucam życzenia w chmury, odbijając je od serca ku górze. lekka. czekam na wszystko, mając wszystko do zaoferowania.
dużo słońca. nareszcie.
sobota, 20 lipca 2013
sobota, 13 lipca 2013
czwartek, 13 czerwca 2013
na barykadach szczęścia
Na barykadach szczęścia
Skąpana łez falami
Jak żołnierz z tarczą wiernie
Nie łamać ni zasady
Nie żądać więcej słusznie
By nikt już cierpieć nie miał
Wyleczyć się z milości
Na amen zamknąć temat
W promieniach słońca dzielnie
Jak maksym zasad zastęp
Udzielać się płomiennie
W przemowach swoich zasług
I nie czuć już emocji kaźni
Jak pustelnik zapomnieć głosu
Kiedy przyjdą nas rozliczyć wszystkich
Z miłosnych sumienia donosów
Skąpana łez falami
Jak żołnierz z tarczą wiernie
Nie łamać ni zasady
Nie żądać więcej słusznie
By nikt już cierpieć nie miał
Wyleczyć się z milości
Na amen zamknąć temat
W promieniach słońca dzielnie
Jak maksym zasad zastęp
Udzielać się płomiennie
W przemowach swoich zasług
I nie czuć już emocji kaźni
Jak pustelnik zapomnieć głosu
Kiedy przyjdą nas rozliczyć wszystkich
Z miłosnych sumienia donosów
czwartek, 6 czerwca 2013
insania ex morum defectione
za Prichard'em
"szaleństwo, charakteryzujące się chorobliwym wypaczeniem naturalnych odczuć, uczuć, skłonności, temperamentu, postawy moralnej i naturalnych odruchów, bez zauważalnych zaburzeń wiedzy czy zdolności rozumowania, a zwłaszcza bez obłąkańczych złudzeń czy omamów"
I knew it!
...
"szaleństwo, charakteryzujące się chorobliwym wypaczeniem naturalnych odczuć, uczuć, skłonności, temperamentu, postawy moralnej i naturalnych odruchów, bez zauważalnych zaburzeń wiedzy czy zdolności rozumowania, a zwłaszcza bez obłąkańczych złudzeń czy omamów"
I knew it!
...
bez tytułu 2
myślami błądząc w chmurach
szukając drzwi
do bajek wciąż powracam
nie ufaj mi
nie jestem taka sama
gdzie cieni blask
wciąż głowa rozczochrana
zapytaj wspak
i nie myśl o mnie proszę
zapomnij już
i nie krzycz kiedy wznoszę
litości klucz
a znajdziesz ciszę wszędzie
w nicości takt
i mnie tam pochowaną
radosną tak
szukając drzwi
do bajek wciąż powracam
nie ufaj mi
nie jestem taka sama
gdzie cieni blask
wciąż głowa rozczochrana
zapytaj wspak
i nie myśl o mnie proszę
zapomnij już
i nie krzycz kiedy wznoszę
litości klucz
a znajdziesz ciszę wszędzie
w nicości takt
i mnie tam pochowaną
radosną tak
falami
Na oceanie wspomnień
Na morzu łask
Jak topielica płynę
Kochanka fal
Niesiona wiatrem żagli
Burzowy szept
Tonąca wciąż od wzruszeń
Tratwami łez
Po horyzontu zdarzeń
Setkami słów
Na nowo huraganem
Popłynę znów
W bezkresne dale
Miliona fal
W zakątki najdalsze
Niczym mewy żal
Po wszystkie żagle świata
Gdzie przygód mórz
Na wyobraźni latam
Te setki burz
Ku tęczy kolorowej
Na wstędze nieba
Gdzie gwiazd iskrzących trylion
Pożegna czas
Na morzu łask
Jak topielica płynę
Kochanka fal
Niesiona wiatrem żagli
Burzowy szept
Tonąca wciąż od wzruszeń
Tratwami łez
Po horyzontu zdarzeń
Setkami słów
Na nowo huraganem
Popłynę znów
W bezkresne dale
Miliona fal
W zakątki najdalsze
Niczym mewy żal
Po wszystkie żagle świata
Gdzie przygód mórz
Na wyobraźni latam
Te setki burz
Ku tęczy kolorowej
Na wstędze nieba
Gdzie gwiazd iskrzących trylion
Pożegna czas
bez tytułu 1
Ostatkiem sił wołam słońce
Kaganiec chmur założony
Jeszcze tylko chwila ulotna we mgle
Jak ptak uleci zalotnie
Weź mnie wtedy za rękę
Poprowadź ścieżką z gwiazd
Niech świat stanie otworem
Złapana w sieć słów ostatni raz
Kaganiec chmur założony
Jeszcze tylko chwila ulotna we mgle
Jak ptak uleci zalotnie
Weź mnie wtedy za rękę
Poprowadź ścieżką z gwiazd
Niech świat stanie otworem
Złapana w sieć słów ostatni raz
Subskrybuj:
Posty (Atom)