...razem z pierwszym śniegiem, poraniona, uboga, skromna - miłość. na słowo, na ucho wypowiedziana, wstydliwa - cicha. zamiast płonąć, zaczęła przygasać pod naporem codzienności, powoli, uginać się niczym gałąź obciążona mokrym śniegiem. nie może się przebić przez zwykłe słowa. nie może zapłonąć ogniem. skulona, niczym zbite zwierzę, jak we wnykach. za dużo słów...
niedziela, 8 grudnia 2013
poniedziałek, 11 listopada 2013
niedziela, 3 listopada 2013
deszczowo sennie
deszcz o parapet cicho gra, jeszcze ciepło, przyjemnie, choć już ciemno. z każdym dniem nieuchronnie zbliża się zima. dni krótsze, posępniejsze, ludzie przemykają bokami ulicy w ciemnych ubraniach, jak cienie. mnie się już nigdzie nie spieszy, nic nie muszę. rumieńcem na twarzy zaznaczam swoją obecność za dnia, nocą gasnąc w ciszy. nasłuchuję dźwięków innych, niż te, do których przywykłam. rysuję...bo nie piszę, znajduję nowe rozwiązania starych problemów. zbliżam się znów do samej siebie do wnętrza chłonąc wszystko, co jeszcze we mnie nieodgadnione.
każdego dnia inna. sennie.
każdego dnia inna. sennie.
niedziela, 27 października 2013
sobota, 26 października 2013
niedziela, 29 września 2013
przyszła jesień
nawet nie wiem kiedy minął wrzesień. w natłoku spraw, zgubiłam wątek. poniedziałek, wtorek... nagle piątek. dni jakby takie same, chłodniejsze, gwałtownie deszczowe i wietrzne. przypomina mi to okres, kiedy mieszkałam nad morzem, każdy dzień taki sam. walka o słońce, ciszę bez szeleszczących liści, babiego lata. wszechobecny chłód, wszędzie.myślę o tym, że październik powinien być wyjątkowy. zaczęłam nowy rozdział i choć pierwsze jego miesiące nie są udane, to liczę, że reszta roku poukłada się po mojej myśli.
gdzieś w tym całym zgiełku znajduję czas na rodzinę, bliskość, wspomnienia. szukam tych chwil w pamięci, żegnając na dworcu, znikający za zakrętem pociąg. ocieram łzę tęsknoty i mknę przez szare ulice, niewidoczna. rytm miasta wyznacza wszystko, dzień, noc, tykanie zegara zbliża z każdym dniem do końca ścieżki.
kolejne dni mijają jakby szybciej, krótsze chwile odpoczynku, liczenie dni do świąt, które zdają się być całkiem blisko w tym roku. myślę o tym, żeby wyjechać, stąd, od ludzi, pracy, tych wszystkich historii, które nie są moim udziałem. szukam w pamięci miejsc, gdzie było mi dobrze, ludzi, którzy sprawiali, że wciąż się śmiałam.
system 0-1 wyłączyłam. jakbym bardziej odpowiedzialnie szukam wyjść, nowych ścieżek, ludzi. próbuję smakuję by mieć pewność, że to właściwy kierunek. jestem sobą, choć jakby wrażliwsza, spokojniejsza, wyciszona. drażnią mnie ostre dźwięki, szybkość, głośni ludzie, przymus.
liczę na złotą jesień na chwile ze słońcem, na uśmiechniętych ludzi, na odrobinę szczęścia i siebie na końcu tego wszystkiego, szczęśliwą z bukietem stokrotek w dłoni, zanim spadnie śnieg. zanim natura zaśnie.
gdzieś w tym całym zgiełku znajduję czas na rodzinę, bliskość, wspomnienia. szukam tych chwil w pamięci, żegnając na dworcu, znikający za zakrętem pociąg. ocieram łzę tęsknoty i mknę przez szare ulice, niewidoczna. rytm miasta wyznacza wszystko, dzień, noc, tykanie zegara zbliża z każdym dniem do końca ścieżki.
kolejne dni mijają jakby szybciej, krótsze chwile odpoczynku, liczenie dni do świąt, które zdają się być całkiem blisko w tym roku. myślę o tym, żeby wyjechać, stąd, od ludzi, pracy, tych wszystkich historii, które nie są moim udziałem. szukam w pamięci miejsc, gdzie było mi dobrze, ludzi, którzy sprawiali, że wciąż się śmiałam.
system 0-1 wyłączyłam. jakbym bardziej odpowiedzialnie szukam wyjść, nowych ścieżek, ludzi. próbuję smakuję by mieć pewność, że to właściwy kierunek. jestem sobą, choć jakby wrażliwsza, spokojniejsza, wyciszona. drażnią mnie ostre dźwięki, szybkość, głośni ludzie, przymus.
liczę na złotą jesień na chwile ze słońcem, na uśmiechniętych ludzi, na odrobinę szczęścia i siebie na końcu tego wszystkiego, szczęśliwą z bukietem stokrotek w dłoni, zanim spadnie śnieg. zanim natura zaśnie.
niedziela, 8 września 2013
gaśnie niebo
zachodem słońca
gaśnie niebo
ustępując pola nocy
nie zaśnie przyroda
póki słońce
na horyzoncie kroczy
kwiaty płatki
chowają szybko
zasypia ziemia cała
i mysz gdzieś czmychnie
jakby po cichu
w dziurę chowając się mała
kołderką zakrywam
wszystkie zmartwienia
wypędzam myśli natrętne
i nie mam już nic
do powiedzenia
milknę za snu zakrętem
gaśnie niebo
ustępując pola nocy
nie zaśnie przyroda
póki słońce
na horyzoncie kroczy
kwiaty płatki
chowają szybko
zasypia ziemia cała
i mysz gdzieś czmychnie
jakby po cichu
w dziurę chowając się mała
kołderką zakrywam
wszystkie zmartwienia
wypędzam myśli natrętne
i nie mam już nic
do powiedzenia
milknę za snu zakrętem
Subskrybuj:
Posty (Atom)