niedziela, 15 kwietnia 2012

znaleziono klucz

zdaje się, że przypadkowo znalezione hasło, pomogło mi dziś odpowiedzieć na parę pytań i sklasyfikować pewne lęki, które niczym nieuchwytne dotąd mary z przeszłości, krążyły mi nad głową.

"if you're afraid to fail, you'll keep failing forever"

niby proste, zrozumiałe, a jednak przychodzi taka chwila, kiedy stajesz z tym sam ze sobą, one on one i nie ma już wyjścia ani możliwości poprawienia niczego. każde rozliczenie niesie ze sobą jakby uwolnienie od złych nawyków, obciążeń.

muszę pamiętać również o jednym, każdy strach ma wielkie oczy...ale przecież to tylko oczy...

moje są szeroko otwarte, a mimo to udało mi się przepuścić kilka ważnych elementów.

nie przygrywam już. nie mogę. idę przed siebie.

sobota, 14 kwietnia 2012

przyjacielu mój...

bądź mi przyjacielem, nie wrogiem
bądź mi bliski, tuż za progiem

bądź obok, gdy poproszę
bądź zawsze, gdy oczy znad ziemi unoszę

bądź taki, jak w moich marzeniach
bądź realny, nie do zniesienia

bądź gdzieś, gdzie szukam oddechu
bądź taki jak w każdym uśmiechu

w końcu bądź mi tylko dla mnie
zawsze, po prostu nieustannie...

celebrując ciszę

celebrując ciszę - wtedy najlepiej słyszę
głosy ze środka - serca niejedna zwrotka
z myśli rozwianych - intuicją kierowanych

celebrując ciszę - gdy nad przepaścią wiszę
z tych wszystkich treści - wybrać dwieście
właściwsze słowa - do pisania jestem gotowa

wolna od myśli głowa - rośnie od nowa
jak sowa - wszystko wypatrzeć - niemowa
druga lepsza mnie połowa - schowaj...

Albatros

"Albatros" Baudelaire Charles


Czasami dla zabawy uda się załodze
Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.


Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką.


O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!


Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku -
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.

3 lata...

wyliczanka, raz, dwa, trzy...
baba Jaga patrzy...
straszne to oblicze - krzyczę,
w środku siebie krzyczę...
pod ścianą jak dziecko ryczę

raz dwa trzy - grymas na twarzy
makijażem go nie zmażę...
słowa, zanim wypowiem odpowiednio zważę
prawdy - miraże
nie każ mi kłamać - każesz...

trzy dwa jeden - lat siedem
nie wiem kiedy minęło
czy się skończyło czy zaczęło
skąd się nagle w moim życiu wzięło...

trzy dwa jeden - gniewem
witam każdego dnia siebie...
oglądam się w lustrze i nie wiem...
kogo zobaczę gdy oczy uniosę
nad rant lustra - nie patrz... proszę...

trzy długie lata - rok po roku
z kłamstwem na każdym kroku
ze smutnym życiem o zmroku
bez światła bez szczęścia proroków
usłyszę znów koniec wyroku

dwa wyjścia - jedno za drugim
które łatwiejsze okupione trudem
za którą ścieżkę nie pójdę w ułudę
gdzie nie spojrzę wieje cudem
bezwiednie zamykam serca framugę

jedna ja na środku tej drogi
sama wybrać za siebie nie mogę
zamykam oczy by lepiej słyszeć
by móc wybrać tę właściwszą ciszę
by nie wszystko co zostało przemilczeć

odlecieć stąd...

niby przyszła wiosna i wszystkie ptaki wracają, by gniazdować...a ja... ja najchętniej bym uciekła...

obudziłam się i nagle mam wrażenie, jakbym przegapiła życie, jakby uciekło, rozeszło się, nitka po nitce... wszystko jest za ciasne, nie mieszczę się w żadną foremkę, do żadnej szuflady. patrzę w lewo, w prawo, przed siebie i nic nie widzę... nie wiem, ani którędy przyszłam ani czy mogę wrócić ani dokąd mam teraz pójść...

szukam zatem ptaka, który zabierze mnie z powrotem na swoich skrzydłach, tam hen, do góry, a potem będę mogła znów latać sama, swobodnie...

życie składa się z chwil, ułamków zdarzeń, słów, zwłaszcza tych niewypowiedzianych, które znikają gdzieś bezgłośne w przestrzeni nas samych.

życie składa się też z tych ulotnych momentów, kiedy mamy szansę złapać swój pociąg do szczęścia i nagle sięgając do kieszeni, czujemy, że nie mam w niej biletu, na tę właśnie podróż.

zamknięta w jedną z form, próbuję wzbić się na rosnących nieśmiało skrzydłach, jeszcze to takie nieopierzone, choć powinno już dawno wić gniazdo.... jeszcze takie nieśmiałe w marzeniach, skulone w sobie, schowane.

ile drogi mnie jeszcze czeka, ile pociągów, ile drzwi do tej jednej właściwej ścieżki, zawsze prostej, do jednego już celu.

czekam na ten ciepły, przyjazny wiatr, czekam na właściwy moment, bo to będzie już tylko raz, kiedy po prostu pofrunę do góry, nie w dół...

póki co wciąż wszystko ciężkie, ciągnie ku ziemi, nie mogę się oderwać, jakby zatrzymana, zastygła w jednej pozie... jak niedokończone dzieło początkującego rzeźbiarza...niedoskonałe...

każde pióro ważne, każde spełnia jakąś funkcję, każde musi być idealne, by móc latać...

jeszcze chwila...aż znajdę swoje skrzydła, które mnie uniosą i te, które ze mną zostaną, by mnie nieść ku mojemu zachodowi słońca.

czwartek, 12 kwietnia 2012

niedziela, 8 kwietnia 2012

Chrystus zmartwychwstał... prawdziwie zmartwychwstał

nowa nadzieja, grzechów odkupienie, ciała zmartwychwstanie, przebacz mi grzechy Panie...amen...