z nieba pikują ku ziemi
kolorowe
głaszczą skrzydłami codzienność
przysiadają na chwilę
spłoszone
milknąc gdy pojawia się ciemność
ku rosie lecą radośnie
słońcem
zwabione na wieki
i jeszcze tylko w chwili ulotnej
tracą
ten kolor z powieki
niedziela, 8 września 2013
jesień
zamykam oczy i myślę o babim lecie, którego w tym roku nie ma. ostatnie ciepłe dni szybko mijają. nie mam jeszcze planu na tę jesień. w głowie mam wciąż ułamki lata, krótkie wspomnienia błogości. czasem zamykam oczy, żeby wrócić do tych chwil, ale już coraz rzadziej.
z telewizora straszy nieunikniony konflikt w Syrii i pohukiwania Putina. nie wróży to niczego dobrego, niestety.
jesień to dla mnie czas rozstrzygnięć, nowego otwarcia, jeszcze 3 tygodnie i wejdę w nowy cykl. liczę, że to będzie owocny czas. czas spełniania marzeń, nowych wiadomości i nowych otwarć.
są lepsze i gorsze dni, oby tych pierwszych było zdecydowanie lepiej tej jesieni.
życzę sobie spełnienia marzeń i samych pozytywnych rozstrzygnięć.
z telewizora straszy nieunikniony konflikt w Syrii i pohukiwania Putina. nie wróży to niczego dobrego, niestety.
jesień to dla mnie czas rozstrzygnięć, nowego otwarcia, jeszcze 3 tygodnie i wejdę w nowy cykl. liczę, że to będzie owocny czas. czas spełniania marzeń, nowych wiadomości i nowych otwarć.
są lepsze i gorsze dni, oby tych pierwszych było zdecydowanie lepiej tej jesieni.
życzę sobie spełnienia marzeń i samych pozytywnych rozstrzygnięć.
niedziela, 21 lipca 2013
smaki lata
lato jest wtedy, kiedy są dojrzałe nektarynki i nie brakuje słodkich czereśni. kiedy słońce muska skórę, kiedy można pić maliniową lemoniadę i cieszyć się burzami. kiedy wszystko jest lżejsze, bardziej śmiałe i flirtowanie sprawia większą przyjemność.
dziś tylko błękitne niebo na głową, żadnych chmur, lekki wiatr. w powietrzu czuć pełnię lata, słychać śpiew ptaków. wszędzie małe dzieci, roześmiane buzie. pod oknami orkiestra dęta, dość ciekawe, osobliwe przeżycie. wesołe miasteczko, wata cukrowa i motyle.
jeszcze chwila, do urodzin, po swoje lato biegnę, rozmarzona - przez las, łąkę pełną kwiatów.
dziś tylko błękitne niebo na głową, żadnych chmur, lekki wiatr. w powietrzu czuć pełnię lata, słychać śpiew ptaków. wszędzie małe dzieci, roześmiane buzie. pod oknami orkiestra dęta, dość ciekawe, osobliwe przeżycie. wesołe miasteczko, wata cukrowa i motyle.
jeszcze chwila, do urodzin, po swoje lato biegnę, rozmarzona - przez las, łąkę pełną kwiatów.
sobota, 20 lipca 2013
puk, puk... kto tam?
między ustawą o uboju rytualnym, sporem, PO czy PIS w sondażach przedwyborczych (wybory samorządowe za rok), a osobistymi tragediami ludzi w zalanych domach na południu kraju, wznoszę kieliszek wina i szukam sensu egzystencji. za każdym razem, kiedy wchodzę w ten charakterystyczny dla siebie stan, w głowie otwieram drzwi. właściwie ktoś do nich puka, a ja odpowiadam: "kto tam"? ...nie czekając na odpowiedź otwieram je. nigdy nie wiedziałam, kto lub co za nimi czeka. czasem było to "Czekanie na Godota", a czasem jakaś mała niespodzianka. za każdym razem jednak miałam ufność, że to będzie coś niezwykłego albo ktoś wyjątkowy. mimo wszystkich minut, jakie spędziłam na rozmyślaniu, za każdym razem z radością nasłuchiwałam tego "puk, puk" ... a moje "kto tam?" czasem wybrzmiewało częściej niż otwierały się drzwi.
nie ma żalu, że pewne drzwi pozostaną już na zawsze zamknięte i nikt już nie zapuka. wciąż jednak liczę na to, że z takim samym entuzjazmem i podnieceniem, graniczącym z pewnością, pobiegnę je otworzyć. wierzę, że to będzie moje ostatnie kto tam... wierzę, że wpuszczę tęczę i uśmiech i niegasnącą nadzieję.
tę myśl poniosę przez mój korytarz energetyczny szybciej niż dźwięk i światło. szeptem póki co, ale dobitnie, by nie zapeszać.
dziś słucham wszystkich dźwięków, patrzę na zmieniające się obrazy i jestem gotowa na przyjęcie wszystkiego co ożywcze, słucham śpiewu ptaków, łapię ułamki sekund niesionych na pajęczynie wspomnień, ale tych dobrych, łagodnych dla pamięci. dziś tylko jestem wyrozumiała, cierpliwa, łagodna, pogodzona ze światem. nie szukam wymówek, realizuję cele, poszukuję siebie niezmiennie całkowitej, skończonej, pełnej w treść. kradnę spojrzenia ukradkiem, ludziom szczęśliwym z miłości. frywolnie rzucam życzenia w chmury, odbijając je od serca ku górze. lekka. czekam na wszystko, mając wszystko do zaoferowania.
dużo słońca. nareszcie.
nie ma żalu, że pewne drzwi pozostaną już na zawsze zamknięte i nikt już nie zapuka. wciąż jednak liczę na to, że z takim samym entuzjazmem i podnieceniem, graniczącym z pewnością, pobiegnę je otworzyć. wierzę, że to będzie moje ostatnie kto tam... wierzę, że wpuszczę tęczę i uśmiech i niegasnącą nadzieję.
tę myśl poniosę przez mój korytarz energetyczny szybciej niż dźwięk i światło. szeptem póki co, ale dobitnie, by nie zapeszać.
dziś słucham wszystkich dźwięków, patrzę na zmieniające się obrazy i jestem gotowa na przyjęcie wszystkiego co ożywcze, słucham śpiewu ptaków, łapię ułamki sekund niesionych na pajęczynie wspomnień, ale tych dobrych, łagodnych dla pamięci. dziś tylko jestem wyrozumiała, cierpliwa, łagodna, pogodzona ze światem. nie szukam wymówek, realizuję cele, poszukuję siebie niezmiennie całkowitej, skończonej, pełnej w treść. kradnę spojrzenia ukradkiem, ludziom szczęśliwym z miłości. frywolnie rzucam życzenia w chmury, odbijając je od serca ku górze. lekka. czekam na wszystko, mając wszystko do zaoferowania.
dużo słońca. nareszcie.
sobota, 13 lipca 2013
czwartek, 13 czerwca 2013
na barykadach szczęścia
Na barykadach szczęścia
Skąpana łez falami
Jak żołnierz z tarczą wiernie
Nie łamać ni zasady
Nie żądać więcej słusznie
By nikt już cierpieć nie miał
Wyleczyć się z milości
Na amen zamknąć temat
W promieniach słońca dzielnie
Jak maksym zasad zastęp
Udzielać się płomiennie
W przemowach swoich zasług
I nie czuć już emocji kaźni
Jak pustelnik zapomnieć głosu
Kiedy przyjdą nas rozliczyć wszystkich
Z miłosnych sumienia donosów
Skąpana łez falami
Jak żołnierz z tarczą wiernie
Nie łamać ni zasady
Nie żądać więcej słusznie
By nikt już cierpieć nie miał
Wyleczyć się z milości
Na amen zamknąć temat
W promieniach słońca dzielnie
Jak maksym zasad zastęp
Udzielać się płomiennie
W przemowach swoich zasług
I nie czuć już emocji kaźni
Jak pustelnik zapomnieć głosu
Kiedy przyjdą nas rozliczyć wszystkich
Z miłosnych sumienia donosów
czwartek, 6 czerwca 2013
insania ex morum defectione
za Prichard'em
"szaleństwo, charakteryzujące się chorobliwym wypaczeniem naturalnych odczuć, uczuć, skłonności, temperamentu, postawy moralnej i naturalnych odruchów, bez zauważalnych zaburzeń wiedzy czy zdolności rozumowania, a zwłaszcza bez obłąkańczych złudzeń czy omamów"
I knew it!
...
"szaleństwo, charakteryzujące się chorobliwym wypaczeniem naturalnych odczuć, uczuć, skłonności, temperamentu, postawy moralnej i naturalnych odruchów, bez zauważalnych zaburzeń wiedzy czy zdolności rozumowania, a zwłaszcza bez obłąkańczych złudzeń czy omamów"
I knew it!
...
Subskrybuj:
Posty (Atom)