Skradzione ukradkiem spojrzenie
Serca mimowolne drżenie
Oczy lśniące niczym gwiazdy
Nieba ułamki prawdy
Usta uśmiechem pełne
Grzechu warte zapewne
Słowa niewypowiedziane
Myśli w głowie niepoukładane
Wszystko w jednej minucie
Ucieka w miłosne knucie
Istne szczęściem przeżywam zatrucie
środa, 3 października 2012
na nie
Nie pytam Cię o nic
Nie muszę
Nie chcę wiedzieć
Gdy się dowiem
Uduszę
Nie patrzę przed siebie
Bo i po co
Nie widzieć
Czasem jest lepiej
Ot co
Kradnę sekundy
Kiedy nie patrzysz
Wietrzysz podstęp
Potem mnie karcisz
Żarty
Na koniec nie słucham
Co mówisz do mnie
Minuty płyną
Mimowolnie
Skromnie
Nie muszę
Nie chcę wiedzieć
Gdy się dowiem
Uduszę
Nie patrzę przed siebie
Bo i po co
Nie widzieć
Czasem jest lepiej
Ot co
Kradnę sekundy
Kiedy nie patrzysz
Wietrzysz podstęp
Potem mnie karcisz
Żarty
Na koniec nie słucham
Co mówisz do mnie
Minuty płyną
Mimowolnie
Skromnie
sobota, 29 września 2012
moje niebo
lubię patrzeć na moje niebo, na mój kawałek przestrzeni. lubię się przeglądać w chmurach, w przebłyskach słońca. samoloty na nim, jak mrówki, wędrują jeden za drugim. obserwuję swoje podniebne pole, maluję na nim marzenia, życzenia.
przyszła jesień, niebo zmienia się gwałtownie w ciągu dnia, dając jednocześnie tyle radości. mam je całe dla siebie...bo nikt patrzy prócz mnie.
jak tak zastygam na chwilę, patrząc, staje czas i wszystko zdaje się być takie proste. chmury jak bezy gonią tą samą drogą, codziennie, niezmiennie.
lubię ten obraz, codziennie inny.
wtorek, 25 września 2012
niedziela, 9 września 2012
wzlot
Nad doliny, nad góry, jeziora i morza,
Nad chmury, poza kręgi słonecznych promieni,
Poza kres wypełnionej eterem przestrzeni,
Dalej niźli sięgają sferyczne przestworza,
Unosisz się, mój duchu, i lżejszy od tchnienia
— Jak doświadczony pływak niesiony na falach —
Nurzasz się w bezgranicznych i bezdennych dalach
Z samczą pożądliwością nie do wysłowienia.
Unieś się ponad ziemię owiniętą morem
— Duch tym czystszy się staje, im wyżej ulata —
I ogniem, który płonie w kielichu wszechświata,
Zachłyśnij się i upij jak boskim likworem.
Kres jałowym marnościom, kres wszelkim niedolom,
Pod których się ciężarem istnienie ugina;
Szczęśliwy ten, co skrzydła szeroko rozpina
Szybując ku świetlistym pozaziemskim polom!
Szczęśliwy, czyje myśli zdolne są do lotów,
Kto z chyżością skowronka wznosi się nad chmury
Na życie spoglądając z wysoka i który
Rozumie mowę kwiatów i niemych przedmiotów!
Charles Baudelaire
tłum. Wisława Szymborska
piątek, 7 września 2012
do góry...
świat jak garnek, a ludzie w nim jak ziarenka kukurydzy, strzelają jak popcorn. Bóg nie dał przykrywki do tego garnka, bo i jak... żadna by nie pasowała. te ziarenka, ludzie, strzelają, najpierw unosząc się wysoko, a potem spadają, niemalże wszystkie w dół bez wyjątku.
ja wiem jak nie spadać, co więcej, ja wiem jak się unosić coraz wyżej. zabieram ze sobą te nieliczne ziarenka, które warto chwycić i ponieść poziom wyżej. pokazać inne oblicze świata, to bardziej kolorowe. to gdzie nic się nie przykleja, nie oblepia i nie zostaje na zawsze.
ja znam ten lęk przed upadkiem, znam konsekwencje. nie każde ziarenko można chwycić, nie każde unieść.
latam.
gotowa...
chcę więcej...
czwartek, 6 września 2012
idzie jesień
spadają liście, wieje...niby lato, ale zegar tyka, za niecałe 3 tygodnie przyjdzie jesień. kolory, szale i wiatr we włosach. lubię. tylko ludzie jacyś smutniejsi, bardziej skupieni na zegarku, celu. panta rei...
Subskrybuj:
Posty (Atom)