niedziela, 25 kwietnia 2010

no i się zaczyna "burdel maszyna"

obudziłam się rano zmęczona. śnienie też potrafi być upierdliwe. zrobiłam porządki...z kwiatami na balkonie i dalej mnie nosiło, więc włączyłam program polityczny. obiecałam sobie, że zacznę się bardziej interesować. no i zaczęłam. ruszyły wybory prezydenckie 2010. kandydaci zgłaszają się, wkrótce wielkie zbieranie. podpisów. agitacja, konfrontacja, zakichana demokracja. wewnętrznie rozerwana między być a nie być, postanowiłam, że jak zwykle wypełnię obowiązek obywatelski. przygotuję się do tego solidnie i wybiorę swojego prezydenta i będę z niego dumna, choćby i przez minutę.

wydarzenia ostatnich tygodni zmieniły mnie w dziwną istotę. zaczęłam dociekać skąd pochodzę i po co po ziemi chodzę. czasem dobrze się dowiedzieć czegoś o sobie. znów ciągnie mnie na wschód...załatoje kalco Rasiji. ech... za trzech, jak pech to pech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz